Co trzecia kobieta po trzydziestce i aż 90 proc. kobiet po pięćdziesiątce ma przebarwienia, które je szpecą i postarzają. Za większość tych przebarwień odpowiadają promienie ultrafioletowe, które działając na skórę, nie tylko narażają ją na zaburzenia pigmentacyjne, ale mogą wywołać raka. Powstawaniu przebarwień sprzyjają również zaburzenia hormonalne, niektóre leki (zwłaszcza pigułki antykoncepcyjne i hormonalna terapia zastępcza, ale również dziurawiec), ciąża, niektóre kosmetyki (prym wiodą preparaty z kwasami owocowymi i retinolem). Na szczęście dzisiejsza medycyna nie jest wobec nich bezbronna i może nam pomóc się ich pozbyć. Jak?
Jedną z najchętniej stosowanych metod są peelingi chemiczne, zawierające silne substancje depigmentacyjne. Wśród nich za najskuteczniejsze uważam Cosmelan i Dermamelan, choć nie należy się po nich spodziewać cudów. Dwukrotnie poddałam się zabiegowi z użyciem Cosmelanu – przebarwienia wyraźnie się po nim zmniejszyły, stały się mniej widoczne, ale niestety nie zniknęły. I mimo że stosuję kremy z najwyższymi filtrami ochronnymi, jakie są na rynku, nadal mnie prześladują, zwłaszcza latem.
Laser laserowi nierówny
Część lekarzy zajmujących się medycyną estetyczną poleca zabiegi z użyciem laserów. Tego typu zabiegi nie są niczym nowym, wykonuje się je już od wielu lat, jednak nie wszystkie urządzenia do laseroterapii są tak samo skuteczne i bezpieczne. Nie każde tak samo dobrze sobie radzi z usunięciem konkretnego problemu.
Dobry i odpowiedzialny dermatolog estetyczny lub lekarz zajmujący się medycyną estetyczną powinien każdorazowo indywidualnie ocenić problem i doradzić odpowiednie rozwiązanie. Dla jednej osoby takim rozwiązaniem może być np. laser frakcyjny Renas, podczas gdy dla innej – “północna zorza polarna”, czyli laser Nordlys, albo wykorzystywany w zabiegu o nazwie FotoFacial laser eMAX, bardzo lubiany w USA.
– Lasery frakcyjne nie działają na całą powierzchnię skóry, tylko na wybrany obszar. Dzięki temu, przy głębokim działaniu, proces gojenia przebiega szybko – tłumaczy Dorota Kliszewska, szkoleniowiec technik laserowych w klinice Dermamed we Wrocławiu.
Efektem działania tego typu urządzenia są miliony mikroskopijnych stref przegrzanych komórek na skórze, które w ciągu kilku dni ulegają złuszczeniu. Jednocześnie na skutek pobudzenia procesów naprawczych dochodzi do stymulacji produkcji nowego kolagenu – wraca napięcie i elastyczność, skóra zostaje rozjaśniona, a jej koloryt wyrównany. Po tym zabiegu można się również spodziewać redukcji porów i nierówności.
Decydując się na użycie laseru Nordlys, wybieramy metodę, dzięki której w sposób bezpieczny możemy się pozbyć przebarwień nie tylko z twarzy, ale również z dekoltu i dłoni.
Laser eMax wykorzystuje dwa różne rodzaje energii: światło podobne do tego, które emituje IPL i radiofrekwencję (prąd RF). Dzięki takiemu połączeniu można zlikwidować przebarwienia, usunąć zmiany naczyniowe (np. zaczerwienia skóry) oraz w sposób kontrolowany podgrzać włókna kolagenu w skórze, co skutkuje ich obkurczeniem i prowadzi do poprawy jędrności i napięcia skóry.
Nie jesteś sama
Przebarwienia to bardzo powszechny problem, z którym zmagają się miliony kobiet na całym świecie. Nie myśl, że tylko ty zostałaś nimi naznaczona.
– Na przebarwienia skarży się ponad 35 proc. kobiet po 30. roku życia i aż 90 proc. pań po pięćdziesiątce. Dzisiejsza medycyna nie jest bezsilna. Kluczowa jest jednak szybka konsultacja z lekarzem, która pozwoli zdiagnozować przyczynę i odpowiednio dobrać indywidualne leczenie – dodaje otuchy dr Ewa Ziarkowska, kierownik wrocławskiego ośrodka Dermamed.
