Depresja i otyłość. Co jest przyczyną, a co skutkiem?

Depresja i otyłość. Co jest przyczyną, a co skutkiem?

Depresja i otyłość często współwystępują. Należą do chorób, które mogą dotknąć każdego, w dowolnym momencie życia, bez względu na wiek i płeć.

Adrianna Sobol, psycholożka zdrowia i ekspertka kampanii społecznej “Porozmawiajmy szczerze o otyłości”, opowiada o zależnościach, które łączą obie choroby, o społecznej stygmatyzacji osób, które są nimi dotknięte oraz o tym, czym jest depresja otyłościozależna. 

Depresja i otyłość — zależności tkwią w biologii i naszej cywilizacji

Nie każdy z nas jest świadomy, że do powstawania otyłości i depresji prowadzą podobne mechanizmy. Obydwie zaliczane są do chorób cywilizacyjnych, co znaczy, że ich etiologia jest ściśle powiązana z gwałtownie zachodzącymi przemianami społecznymi, technologicznymi i środowiskowymi, na które jako populacja jesteśmy wystawieni. Ale punktów stycznych w genezie i rozwoju obu chorób jest więcej.

Badania dowodzą, że otyłość i depresję łączą podobne biologiczne mechanizmy: w przypadku obu zachodzą między innymi zaburzenia czynności osi podwzgórze – przysadka – nadnercza, czyli układu hormonalnego, który jest naszym “centrum reagowania na stres”. W przypadku obu chorób zachodzą nieprawidłowości ośrodkowego przekaźnictwa serotoninergicznego, noradrenergicznego i dopaminergicznego. Otyłość oraz depresję łączą również wzorce współwystępowania z innymi schorzeniami: zaburzeniami jedzenia (np. bulimią), czy pewnymi grupami chorób somatycznych.

Adrianna Sobol, psycholożka zdrowia i ekspertka kampanii społecznej “Porozmawiajmy szczerze o otyłości”

U osób zmagających się jednocześnie z otyłością i depresją często obserwuje się chorobę niedokrwienną serca, nadciśnienie tętnicze i cukrzycę typu 2.

Do mojego gabinetu niejednokrotnie trafiają pacjenci, którzy czują potrzebę konsultacji w sprawach pozornie niezwiązanych z masą ciała, a potem w procesie terapii okazuje się, że sedno tkwi właśnie w psychicznych i somatycznych powikłaniach otyłości.

Adrianna Sobol, psycholożka zdrowia i ekspertka kampanii społecznej “Porozmawiajmy szczerze o otyłości”

Depresja i otyłość – stygmatyzacja chorych

Istnieje jeszcze jedna, szczególnie bolesna sfera, która łączy te choroby: osoby z otyłością oraz będące w kryzysie psychicznym to dwie najbardziej stygmatyzowane grupy chorych w Polsce. Według badań zawartych w opracowaniu “Jak wspierająco mówić o chorobie otyłościowej. Praktyczny słownik”, aż 69 proc. Polaków potwierdza, że byli świadkami przemocy słownej wobec osoby z otyłością. Sami chorzy zapytani, jakie bolesne słowa słyszą pod swoim adresem najczęściej, wymieniają takie określenia jak: grubas / grubaska (56 proc.), świnia / wieprz / locha / maciora /tucznik / knur (27 proc.) czy spaślak (18 proc.). Okrutne komentarze spotykają także osoby chorujące na depresję.

Między depresją a otyłością występuje smutna analogia werbalnej agresji wobec chorych. Łączy je też głęboka stereotypizacja. Chorym na depresję przypina się krzywdzącą “łatkę” nieprzewidywalnych, nieporadnych życiowo, czy wyolbrzymiających objawy. Osobom z otyłością z kolei zarzuca się, że są leniwe, mniej inteligentne, że brak im silnej woli, bo przecież wystarczy “mniej jeść i więcej się ruszać”. Dzięki medycynie dziś wiemy, że to nieprawda. Natomiast takie arbitralne sądy u obu grup chorych budują tylko poczucie wstydu, odrzucenia, bezradności. Zarówno osoby z depresją, jak i otyłością czują się “naznaczone”, gorsze, wycofują się, nie podejmują leczenia, zostają z chorobą same. Dlatego język, którym mówimy o chorobie, jakiejkolwiek, nie może być formą opresji, tu naszym społecznym obowiązkiem jest empatia.

Adrianna Sobol, psycholożka zdrowia i ekspertka kampanii społecznej “Porozmawiajmy szczerze o otyłości”

Depresja i otyłość – co jest przyczyną, a co skutkiem?

Ustalenie uniwersalnej odpowiedzi na to pytanie nie jest możliwe, tym bardziej że depresja i otyłość mają tendencję do wzajemnego napędzania się. Podstawą do właściwego leczenia zawsze powinno być zbadanie indywidualnego wzorca współistnienia tych chorób u danej osoby.

Kiedy z wywiadu wynika, że u chorego jako pierwsza pojawiła się depresja, to sięganie po wysokoenergetyczne posiłki często okazuje się formą reakcji na obniżony nastrój. U części pacjentów otyłość to z kolei skutek uboczny stosowania koniecznych w depresji leków, np. trójcyklicznych leków przeciwdepresyjnych i inhibitorów MAO. Natomiast gdy wywiad wskazuje, że to otyłość wystąpiła jako pierwsza, to widać, jak ryzyko rozwoju depresji rosło wprost proporcjonalnie do tego, jak spadało u pacjenta poczucie własnej wartości. Z czasem wyobcowanie i bezsilność, których doświadczał w związku z wyglądem swojego ciała, przenosiły się także na inne sfery życia: zawodową, rodzinną, odbierały sprawczość, powodowały wycofanie. Gdy dołożymy do tego dodatkowy katalizator, jakim jest społeczna agresja i stygmatyzacja, ryzyko depresji jest już ogromne.

Adrianna Sobol, psycholożka zdrowia i ekspertka kampanii społecznej “Porozmawiajmy szczerze o otyłości”

Przyglądając się współistnieniu tych chorób, warto wspomnieć też o zjawisku tzw. depresji otyłościozależnej. Jak tłumaczy Adrianna Sobol, jest to depresja silnie uwarunkowana doświadczeniem otyłości i niejako z nią „sprzężona”. Obserwuje się np. osoby, które w procesie leczenia zmniejszają masę ciała i wraz z tym zmniejsza się u nich nasilenie objawów depresyjnych. Jest to dowód, że człowiek jest całością i tak powinien być leczony. Wszystkie zaburzenia – odżywiania, nastroju i gospodarki metabolicznej, wiążą się ze sobą. Dlatego w takich przypadkach niezmiernie ważna jest opieka całych zespołów terapeutycznych: lekarza, psychoterapeuty, psychiatry, dietetyka, a często również fizjoterapeuty.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may also like

Radioterapia adaptacyjna — nowa jakość w leczeniu promieniami

Narodowy Instytut Onkologii w Gliwicach jest pierwszym ośrodkiem w Polsce, w którym chorzy na nowotwory są od tygodnia leczeni przy użyciu nowej, bardzo precyzyjnej metody naświetlania – radioterapii adaptacyjnej. Do tej pory skorzystało z niej dwoje pacjentów, ale kolejni są już przygotowywani do zabiegów.