Ponad 200 ekspertów z różnych dziedzin, nie tylko medycyny, było zaangażowanych w opracowanie “Strategii walki z rakiem 2015-2024”, powstał dokument, który miał być drogowskazem dla polskiej onkologii. I co? I nic? W czerwcu 2014 r. otrzymał go – były już na szczęście – minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, który zapewniał, że potraktuje go bardzo poważnie, po czym zamknął go w szufladzie.
Polska jest jednym z zaledwie czterech krajów unijnych, które nie maja strategii walki z rakiem. Na pewno nie zastąpi jej Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych, który w opinii prof. Jacka Jassema jest jedynie programem o charakterze pomocowym dla kilku dziedzin niefinansowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
W ramach Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych, przypomniał, ośrodki onkologiczne doposażane są w niezbędny sprzęt i aparaturę medyczną, rozwijana jest radioterapia, finansowane są profilaktyczne programy przesiewowe i psychoonkologia. Celem strategii powinna być poprawa skuteczności leczenia przeciwnowotworowego i zmniejszenie dystansu, jaki dzieli Polskę od innych krajów europejskich.
Chodzi o 5-letnie przeżycia chorych na nowotwory – problem, który jeszcze niedawno był w Polsce przemilczany. Z danych przytoczonych przez prof. Mirosława Wysockiego, konsultanta krajowego w dziedzinie zdrowia publicznego, wynika, że w krajach, które powinny być i są dla nas wzorem do naśladowania, skuteczność leczenia przeciwnowotworowego jest o 30 proc. lepsza w przypadku mężczyzn i o 15 proc. w przypadku kobiet.
Uczestnicy konferencji, zorganizowanej 7 października 2015 r. w siedzibie Pracodawców RP, gdzie zaprezentowano raport “Innowacyjne terapie onkologiczne. Propozycja poprawy polskiego systemu opieki onkologicznej”, uznali, że warto wrócić do “Strategii walki z rakiem” i spróbować zainteresować nią kierownictwo resortu zdrowia, który ukonstytuuje się po wyborach parlamentarnych.
Ciekawe, kto stanie po 25 października na czele Ministerstwa Zdrowia?