Coś takiego zdarza się niezwykle rzadko. Lekarzom z Wrocławia udało się doprowadzić do szczęśliwego porodu maleństwo, którego mama nie żyła już od 55 dni. Jak to możliwe? Znaleźli sposób na podtrzymanie funkcji życiowych jej organizmu, dając w ten sposób dziecku możliwość bezpiecznego rozwijania się
do 26. tygodnia ciąży
w łonie nieżyjącej już mamy. Mimo że jest wcześniakiem, ma duże szanse na prawidłowy rozwój. Czyż to nie cud?
W Polsce to pierwszy taki przypadek. Chora na raka kobieta trafiła na oddział intensywnej terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu z objawami śmierci mózgowej. Była wtedy w 17. lub 18. tygodniu ciąży. Tętno jej dziecka było zachowane.
– Stanęliśmy przed dylematem, czy tak wczesną ciążę uda się uratować. Chodziło o utrzymanie ciąży przynajmniej do 26. tygodnia. Na szczęście lekarzom anestezjologom udało się utrzymać funkcje życiowe organizmu matki, co zapewniło rozwój dziecka – powiedziała Polskiej Agencji Prasowej prof. Barbara Królak-Olejnik, kierownik
Kliniki Neonatologii we wrocławskim szpitalu.
W 22. tygodniu ciąży maleństwu podano specjalny preparat przyśpieszający rozwój płuc. To standardowa procedura w przypadku ciąży zagrożonej. Do 26. tygodnia przebiegała ona prawidłowo, po czym pojawiły się problemy z tętnem. Lekarze nie mogli już dłużej czekać – musieli rozwiązać ciążę przez cesarskie cięcie ze względu na zagrożenie życia dziecka.
– Na świat przyszedł chłopiec – wcześniak o wadze jednego kilograma – powiedziała PAP prof. Królak-Olejnik.
Maluszek spędził w szpitalu trzy miesiące. Początkowo umieszczono go w inkubatorze i podłączono do respiratora. Przez kolejne tygodnie podawano mu tlen. Niedawno opuścił szpital. W dobrym stanie.
Rozwijaj się dobrze, maluchu!