Leki biopodobne to nie generyki

Leki biopodobne to nie generyki

Nie przesądzam, co lepsze: leki biologiczne czy leki biopodobne, ale stanowisko Ministerstwa Zdrowia zrównujące leki biopodobne z tzw. generykami, czyli odpowiednikami oryginalnych leków chemicznych dowodzi zupełnej ignorancji urzędników. Bo jak można porównywać ze sobą leki zawierające tę samą substancję chemiczną uzyskaną drogą syntezy chemicznej z preparatami uzyskiwanymi metodami inżynierii genetycznej, z zaangażowaniem żywych organizmów?

Doskonale rozumie tę różnicę Europejska Agencja Leków (EMA), według której nie można zalecać automatycznej zamiany leku referencyjnego, czyli opatentowanego leku biologicznego na jego tańszy odpowiednik – lek biopodobny. Eksperci EMA stoją na stanowisku, że nie może się to odbyć bez udziału lekarza, farmaceuty i pacjenta. W większości państw członkowskich Unii Europejskiej uregulowano tę kwestię prawnie, wprowadzając albo całkowity zakaz automatycznej zamiany (10 krajów), albo szczegółowe wytyczne dopuszczające ją w niektórych sytuacjach (9 krajów). W Polsce przyjęto drogę na skróty. Nie ma żadnych uregulowań prawnych w tym zakresie, są za to próby ograniczenia za wszelką cenę wydatków na leczenie chorych wymagających podawania leków biologicznych.

Do dyrektorów szpitali z Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia docierają pisma zachęcające ich do organizowania przetargów na leki na podstawie ich nazw międzynarodowych (chemicznych), a nie handlowych. Krótko mówiąc, komisje przetargowe mają się kierować przy wyborze niższą ceną, żeby pieniędzy wystarczyło na kurację dla większej liczby chorych. Takie podejście, w kontekście różnic między lekami biologicznymi i ich tańszymi odpowiednikami – lekami biopodobnymi, nie podoba się ani dyrektorom szpitali, ani lekarzom, którzy czują się odpowiedzialni za skutki terapii. W przypadku leków biopodobnych działania niepożądane mogą pojawić się dopiero po latach i nikt nie jest dzisiaj w stanie przewidzieć, jakie to będą działania.

4 Comments

  1. Mysle, ze zasadniczo sie mylisz w ocenie urzednikow ministerialnych. To nie sa ignoranci. To sa oszusci, ktorzy w porozumieniu ze zlodziejami z farmaceutycznych firm napisza kazdy ustawe czy rozporzydzenie, ktore zabezpieczy ich lapowke i zlodziejskie interesy koncernow. To sa wrogowie wolnego rynku, ktory chca zastapic rynkiem sterowanym z koncesjami, homologacjami, standaryzowaniem produktow, patentami (maja szeroki wachlarz wynalazkow), itp. Wszystko po to zeby gwarantowac sobie zarabianie pieniedzy i ograniczyc wolny rynek.

    1. Mariola Marklowska-Dzierżak

      Nie zgadzam się, że urzędnicy to oszuści, a pracownicy firm farmaceutycznych to złodzieje. To zbyt daleko idący wniosek, niepoparty żadnymi dowodami. Jeśli natomiast chodzi o koncesje, patenty, certyfikaty itd., to faktycznie – jest tego zdecydowanie za dużo. Ja też jestem przeciwnikiem ograniczania wolnego rynku.

      1. Te urzedy ze swej natury zajmuja sie ograniczeniami rynku, wymyslajac rozne przetargi, certyfikaty, dopuszczenia do sprzedazy, koncesje, lesty lekow refundowanych itp. A przy okazji demontuja rynek ziololecznictwa z polecenia firm farmaceutycznych, ktore na te same leczenie przypadlosci, ktore moga ziola uleczyc, maja opatentowana chemiczna formule. Cala reszta wokol tego to jest oplacona propaganda, ktorej naczelnym haslem jest troska o dobro i zdrowie pacjenta.

        1. Mariola Marklowska-Dzierżak

          Nie jestem farmakologiem, ale nie wydaje mi się, żeby można było zastąpić lek biologiczny stosowany np. w leczeniu reumatoidalnego zapalenia stawów, cukrzycy czy karłowatości – lekiem ziołowym. Myślę jednak, że nie o to Ci chodziło, Pedro, prawda?

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may also like

Czy prosty test genetyczny COLOTECT zastąpi kolonoskopię?

Laboratorium Novazym i Państwowy Instytut Medyczny MSWiA w Warszawie rozpoczęły badanie porównujące skuteczność testu genetycznego COLOTECT z kolonoskopią.