Według ekspertów jedna na cztery kobiety przynajmniej raz w życiu doświadczy napadu migreny, a wśród wszystkich osób cierpiących na migrenę przewlekłą kobiety stanowią aż 85 proc.
Statystyki pokazują, że kobiety chorują na migrenę 2-3 razy częściej niż mężczyźni. Choroba ta dotyka średnio 11 proc. społeczeństwa, jednak w przypadku kobiet jest to 18 proc. W badaniach wykazano, że ataki migreny mogą mieć związek z wahaniami stężenia estrogenów oraz zmianami stosunku poziomu estrogenów do progesteronu. Na występowanie migreny mogą wpływać: miesiączka, ciąża, menopauza, stosowanie doustnych środków antykoncepcyjnych i hormonalnej terapii zastępczej (HTZ). U części kobiet chorych na migrenę pewną rolę mogą odgrywać również czynniki genetyczne.
– Ból migrenowy, który odczuwam, ma charakter ciągły. Oznacza to, że nie ustępuje nawet na minutę. W moim przypadku poranek jest najcięższą częścią każdego dnia życia z migreną. Budzenie się rano jest wyzwaniem dla większości z nas, ale budzenie się z ciężkim bólem migrenowym i uczuciem jak gdyby ktoś położył na Twojej głowie 15-kilogramowy odważnik sprawia, że podniesienie głowy z poduszki staje się jeszcze trudniejsze, a czasami nawet niemożliwe – opowiada swoją historię jedna z pacjentek zmagających się z migreną.
Migrena jest częstą przyczyną niepełnosprawności
Światowa Organizacja Zdrowia, powołując się na wyniki Badania Globalnego Obciążenia Chorobami z 2013 roku, wymienia migrenę jako jedną z wiodących przyczyn utraty wielu lat życia z powodu niepełnosprawności na świecie, ponieważ choroba w sposób istotny i na wielu płaszczyznach wpływa na niemal całe życie chorego.
Bólu migrenowego nie widać na zewnątrz, dlatego choroba jest często bagatelizowana, a chorzy spotykają się z niedowierzaniem i niezrozumieniem społecznym. Tymczasem migrena to przewlekła choroba neurologiczna, charakteryzująca się nawracającymi napadami silnego bólu głowy, który – jeżeli jest pojedynczy – u osób dorosłych może trwać do 72 godzin. Z reguły ból ma charakter pulsujący i pojawia się jednostronnie. Często towarzyszą mu nudności i wymioty oraz nadwrażliwość na światło, hałas i zapach. Dodatkowo ból istotnie pogarsza się pod wpływem zwykłej aktywności fizycznej.
– Dla nas, jako społeczności osób chorych na migrenę i innego rodzaju bóle głowy, ważnym jest, byśmy otwarcie mówili o naszym cierpieniu i o tym, z czym wiąże się życie z przewlekłym bólem – mówi Klaudia Pytel, moderatorka internetowej grupy na Facebooku Neuropozytywni z Głową. – Nasza grupa składa się w większości z kobiet, które to statystycznie zmagają się z napadami migreny aż trzykrotnie częściej niż mężczyźni. Indywidualne oświadczenia grupowiczów pokazują, jak wiele odsłon ma ta choroba oraz że nie objawia się tylko uczuciem konkretnego typu bólu głowy, ale zespołem objawów. Jednak wspólnym mianownikiem zawsze jest ból. Jedna z chorych osób cierpi już kilkanaście lat na migrenę zależną od wahań poziomu hormonów. Atakom towarzyszą wymioty, światłowstręt oraz ból zaczynający się w skroni po jednej stronie i promieniujący w głąb głowy i ku jej tyłowi. Inna uczestniczka naszej dyskusji opowiada o bólu podczas napadu migreny trwającym nieprzerwanie 3 dni. W miesiącu jest to od 7 do 15 dni, kiedy boli ją głowa, to czasem połowa miesiąca spędzona w cierpieniu i całkowitej dezorganizacji życia – dodaje Klaudia Pytel.
– W Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkam, niepełnosprawność jest zdefiniowana w Ustawie o równości z 2010 roku jako „fizyczne lub umysłowe upośledzenie, które ma znaczny i długotrwały negatywny wpływ na zdolność do wykonywania normalnych codziennych czynności”. Odkąd żyję z przewlekłą migreną, spełniam kryteria tej definicji. Po kilku konsultacjach stwierdziłam, że jestem osobą niepełnosprawną od około pięciu lat – zwierza się pacjentka z Wielkiej Brytanii chorująca na migrenę.
Migrena „zabiera” nam mamy, żony i przyjaciółki
W czasie napadu migreny chory nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Szacuje się, że napady choroby „zabierają” 5,3 proc. czasu z życia, a destrukcyjny wpływ migreny na życie może dotyczyć nawet połowy społeczeństwa, ponieważ skutki tej choroby odczuwa nie tylko sam pacjent, ale także jego otoczenie.
Badanie ankietowe przeprowadzone przez InSite Consulting na zlecenie firmy Teva wykazało, jak duży może być wpływ choroby na życie pacjentów z migreną. 97 proc. chorych stwierdziło, że choroba ma wpływ na jakość ich życia. Niemal dwie trzecie (63 proc.) ankietowanych uznało, że ich migrena ma wpływ na partnera, a ponad połowa (54 proc.) dostrzegła wpływ choroby na dzieci. Dwoje na troje rodziców z migreną twierdzi, że nie są w stanie zapewnić bezwarunkowej opieki rodzicielskiej swojemu dziecku (63 proc.), a co czwarty (24 proc.) uważa, że rzutuje to na wyniki w nauce ich dzieci.
Migrena odciska piętno na wiele aspektów życia chorego. U połowy pacjentów w Polsce ma wpływ na wypełnianie obowiązków domowych (56 proc.), życie intymne (44 proc.), spełnianie się w pracy (51 proc.), a także w roli życiowego partnera czy przyjaciela (52 proc.).
– Choroby neurologiczne, a wśród nich znacząco migrena, stają się coraz większym obciążeniem dla społeczeństwa. W trakcie ataków pacjenci nie są w stanie funkcjonować w codziennym życiu i są wykluczeni z większości aktywności społecznych. Konsekwencją są wysokie koszty bezpośrednie i pośrednie bólów głowy, związane z absencją i prezentyzmem w pracy oraz wpływem na otoczenie chorego – rodzinę i dzieci, współpracowników – mówi prof. Wojciech Kozubski, neurolog z Poznania. – Stan wiedzy specjalistów dotyczący migreny jest coraz obszerniejszy, a dostępne formy terapii, w tym zapobiegania napadom migreny, coraz nowocześniejsze i – miejmy nadzieję – skuteczniejsze.
Migrena to nie wymysł czyjejś wyobraźni
Ekspert podkreśla, że tym bardziej martwi fakt, że migrena wciąż dla większości społeczeństwa pozostaje niezrozumiałą i wyimaginowaną, wstydliwą ułomnością. – Życie z migreną to ogromne wyzwanie. Pomóżmy osobom obarczonym migreną i skierujmy ich do specjalisty w celu odpowiedniej diagnostyki i – zwłaszcza – doboru właściwego leczenia. Społeczeństwo natomiast informujmy o problemie obezwładniającego bólu głowy, jego społecznej skali, konsekwencjach dla życia chorego i jego otoczenia. Ponieważ problem w większości dotyczy pań, zadbajmy o nie szczególnie – apeluje prof. Wojciech Kozubski.