Przewlekły ból: najtrudniej walczyć z uprzedzeniami

Przewlekły ból: najtrudniej walczyć z uprzedzeniami

Szymon Chrostowski zachorował na raka w młodym wieku. Przez półtora roku chodził od lekarza do lekarza, zanim postawiono mu właściwą diagnozę. To, co najbardziej pamięta z tamtych czasów, to potworny ból krzyża promieniujący na lędźwie i dół brzucha. Był tak silny, że musiał spędzać noce, klęcząc. Próbował z nim walczyć na własną rękę, przyjmując środki przeciwbólowe dostępne bez recepty, ale nie czuł po nich żadnej ulgi. Nie działały również zastrzyki, które dostawał na pogotowiu. Do dziś nie potrafi opisać, jak bardzo cierpiał po operacji i w pierwszych dniach rehabilitacji. Mimo że otrzymywał w szpitalu leki uśmierzające ból, rozległe i głębokie rany pooperacyjne nie pozwalały mu o sobie zapomnieć ani na chwilę. Wygrał z rakiem, ale nie zapomniał bólu i cierpienia, które towarzyszyły mu w trakcie leczenia. Momentami były nie do zniesienia. Dziś pomaga innym chorym, angażując się w działalność różnych organizacji działających na ich rzecz, m.in. powołał do życia Koalicję na Rzecz Walki z Bólem „Wygrajmy z Bólem”, której celem jest m.in. zapewnienie skutecznej pomocy farmakologicznej osobom, które są jej pozbawione.

Bolesne skutki leczenia

W Polsce, jak wynika z danych szacunkowych, około 200 tysięcy chorych wymaga leczenia z powodu bólów nowotworowych. Mogą się one pojawić na każdym etapie choroby; bardzo często są efektem ubocznym leczenia onkologicznego, zwłaszcza chemio- i radioterapii. Odczuwa je co drugi chory, a w zaawansowanym stadium raka – ponad 60% pacjentów. Nie oznacza to jednak, że muszą oni cierpieć. Medycyna dysponuje przecież skutecznymi metodami uśmierzania przewlekłego bólu. A Światowa Organizacja Zdrowia opracowała specjalne wytyczne, nazywane fachowo drabiną analgetyczną, ułatwiające lekarzowi dobór odpowiednich środków.

Zgodnie z wytycznymi, jeśli chory odczuwa ból o słabym natężeniu, prawdopodobnie wystarczy mu tzw. niesteroidowy lek przeciwzapalny (np. ibuprofen, ketoprofen) lub paracetamol. W przypadku bólów o średnim natężeniu trzeba sięgnąć po słabe leki opioidowe (tramadol, kodeina i dihydrokodeina). Z silnymi i bardzo silnymi bólami mogą sobie poradzić jedynie silne opioidy (np. morfina, oksykodon, buprenorfina, fentanyl, metadon). Są to leki dostępne na polskim rynku, ale chorzy często nie wiedzą o ich istnieniu, bo lekarze ich o tym nie informują.

– Pacjent nie ma świadomości, że są skuteczne leki przeciwdziałające bólowi. W szpitalu podłączają ci kroplówkę, nie tłumacząc, co się w niej znajduje, a do domu wypisują z zaleceniem przyjmowania zwykłych środków przeciwbólowych – mówi Dorota Makowska, od dziewięciu lat zmagająca się z rakiem piersi. Do dziś doskonale pamięta, z jakim cierpieniem przyszło jej się zmierzyć po chemioterapii. Wprawdzie uprzedzono ją, że może boleć, ale nie spodziewała się, że tak bardzo. Na leki opioidowe musiała jednak poczekać. Dostała je dopiero wówczas, gdy rak piersi zaatakował już jej kości i spowodował złamanie kości biodrowej. – Dostanie się do przychodni, w której podano mi te leki, jest czymś najlepszym, co mogło mi się przydarzyć – ocenia z perspektywy wielu lat.

Rak nie musi boleć

Około 90% pacjentów dotkniętych bólem nowotworowym wymaga zastosowania leków opioidowych. Większość uczestników bezpłatnych warsztatów edukacyjnych organizowanych przez Koalicję „Wygrajmy z Bólem”, oceniło jego poziom na 7 w skali od 0 do 10. Mimo to wielu z nich spotkało się z odmową wypisania leku przeciwbólowego ze strony lekarza. Lekarze przekonują ich, że „Rak musi boleć” albo że „Trzeba nauczyć się z nim żyć”, choć to nieprawda. Bywa też, że zasłaniają się brakiem wykwalifikowanego personelu do wypisania recepty, jakby nie mogli tego zrobić sami. Dlaczego tak postępują?

W opinii lekarzy specjalizujących się w leczeniu bólu, onkologów i psychoonkologów skupionych wokół Koalicji na Rzecz Walki z Bólem przyczyna jest złożona. Po pierwsze, lekarze boją się konsekwencji grożących im ze strony Narodowego Fundusz Zdrowia za popełnienie błędu na receptach na leki opioidowe. A trzeba wiedzieć, że co prawda nie odróżniają się już one kolorem od innych recept, dzięki czemu nie stygmatyzują chorych, ale nadal są drukami ścisłego zarachowania (mają dopisek Rpw). Po drugie, nie wypisując recepty na opioidy, nie muszą wyjaśniać pacjentowi, jaki jest mechanizm ich działania, jak je stosować oraz z jakimi działaniami niepożądanymi trzeba się liczyć, przyjmując je przez dłuższy czas. Bo leki opioidowe, mimo że są skuteczne i bezpieczne, mogą powodować efekty uboczne, np. wzdęcia, zgagę, nudności, wymioty, zawroty głowy, spadki ciśnienia, zaburzenia oddychania, a przede wszystkim zaparcia, na które zwykłe środki przeczyszczające bardzo często nie działają.

 Kto się boi opioidów?

Pod względem zużycia leków opioidowych nasz kraj zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej. Polacy przyjmują ich średnio pięciokrotnie mniej niż np. Niemcy. Za to jesteśmy w czołówce krajów, jeśli chodzi o konsumpcję zwykłych leków przeciwbólowych dostępnych bez recepty, które są nieskuteczne w odniesieniu do bólów nowotworowych. Nie jest to tylko efekt niechęci lekarzy do wypisywania recept na przeciwbólowe leki opioidowe, ale prawdziwej opioidofobii podszytej strachem przed uzależnieniem. W polskim społeczeństwie bardzo głęboko zakorzenione jest przekonanie, że stosowanie przeciwbólowych opioidów prowadzi do narkomanii, w związku z czym należy po nie sięgać tylko w ostateczności. Taki pogląd panuje zarówno wśród pacjentów, jak i wśród lekarzy. Stawiają oni znak równości między opioidami a narkotykami, posługując się niemedycznym terminem „lek narkotyczny”, na który można się natknąć w polskim prawie, a nawet w programach kształcenia medycznego. Zamiast edukować pacjentów i ich rodziny, rozwiewać ich wątpliwości i pozbawiać ich bezpodstawnych lęków i uprzedzeń, sami je podsycają.

W opinii wiceministra zdrowia Igora Radziewicza-Winnickiego o zmianę podejścia lekarzy do przeciwbólowych leków opioidowych powinny zadbać izby lekarskie, organizując dla swoich członków odpowiednie szkolenia. Zwłaszcza dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej.

– Mamy do czynienia z pewnym paradoksem: lekarze nie mają oporu przed przepisywaniem benzodiazepin czy leków nasennych, które faktycznie uzależniają, a mają go przed wypisaniem recepty na leki przeznaczone do leczenia bólów nowotworowych – mówi wiceminister Radziewicz-Winnicki. I dodaje: – Łatwiej objąć lek refundacją, niż przełamać bariery kulturowe wśród lekarzy.

Walka z bólem, to także walka z lękiem i depresją

Walka ze szkodliwymi stereotypami na temat leków stosowanych w terapii bólu przewlekłego i medycyny paliatywnej niesłusznie kojarzonej z opieką nad chorymi umierającymi jest jednym z głównych celów Koalicji „Wygrajmy z Bólem”. Koalicja i współpracujący z nią eksperci działają również na rzecz poprawy jakości opieki nad pacjentami cierpiącymi z powodu bólu nowotworowego i zapewnienia jej osobom, które są jej pozbawione.

– Skutkiem  nieleczonego bólu jest nieakceptowanie siebie, gorsza koncentracja, mniejsza wydajność w pracy, zaszycie się we własnym świecie i wycofanie z życia społecznego – przypomina dr Mariola Kosowicz, psychoonkolog i psychoterapeuta z warszawskiego Centrum Onkologii.

Przewlekłe bóle mogą być przyczyną zaburzeń nastroju, powodując lęk, napięcie, rozdrażnienie i przygnębienie. Mogą również prowadzić do rozwoju zaburzeń psychicznych, z których najczęstszym jest depresja. – Według zachodnich badań w chorobach przewlekłych trzykrotnie zwiększa się ryzyko samobójstwa, a z polskich źródeł wynika, że nawet sześciokrotnie – podkreśla dr Kosowicz.

Nie pozwólmy, aby z powodu bólu targnęli się na swoje życie nasi bliscy, znajomi i sąsiedzi. Pomóżmy im dostać się do poradni leczenia bólu, w której zostaną otoczeni właściwą opieką. Listę takich placówek można znaleźć na stronie www.wygrajmyzbolem.pl.

 

Warto to wiedzieć

  • Pod względem zużycia leków opioidowych Polska plasuje się na jednym z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej. Za to jesteśmy w czołówce krajów, w których zużywa się najwięcej leków przeciwbólowych dostępnych bez recepty. Średnio na każdego z nas przypada rocznie 26 tabletek niesteroidowych leków przeciwzapalnych, które nie tylko nie są skuteczne w leczeniu bólu nowotworowego u pacjentów w zaawansowanym stadium choroby nowotworowej, ale przyjmowane przez dłuższy czas i w dużych ilościach grożą groźnymi powikłaniami, w tym m.in. śmiertelnym krwotokiem z przewodu pokarmowego.
  • W Polsce mamy niewiele ponad 300 specjalistów medycyny paliatywnej, którzy opiekują się pacjentami dotkniętymi chorobami przewlekłymi, w tym rakiem.
  • Brakuje poradni medycyny paliatywnej i leczenia bólu. Według dr Aleksandry Ciałkowskiej-Rysz, konsultanta krajowego w dziedzinie medycyny paliatywnej, takie poradnie powinny się znajdować w każdym ośrodku onkologicznym i powiecie. Tymczasem są województwa, takie jak podkarpackie, podlaskie czy mazowieckie, gdzie dostanie się do poradni medycyny paliatywnej  graniczy z cudem. W wielu województwach pacjenci nie mają dostępu nawet do poradni leczenia bólu.
  • Ponad 200 oddziałów szpitalnych przyłączyło się do programu „Szpital bez bólu”, zainicjowanego kilka lat temu przez Polskie Towarzystwo Badania Bólu. Każdy z nich otrzymał certyfikat potwierdzający, że przyczyniają się one do podnoszenia jakości uśmierzania bólu pooperacyjnego. Warto byłoby sprawdzić, czy i jak wywiązują się z przyjętych na siebie zobowiązań.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may also like

Kobiety w IT. Jakie znaczenie ma płeć w miejscu pracy?

"To nie jest zawód dla kobiet", "Może zajmij się czymś łatwiejszym, to zbyt trudne dla ciebie", "Masz za małą wiedzę i umiejętności", "Nie dasz rady, nie nadajesz się". Takie zdania słyszą na początku swojej kariery kobiety w IT. Jakie znaczenie ma płeć w tej branży?