Nie należę do sympatyków obecnej ekipy rządzącej, raczej do jej krytyków. Odkąd szefem resortu zdrowia jest w niej Konstanty Radziwiłł, nie miałam żadnego powodu, aby przyklasnąć jego decyzjom. Odebranie parom, które nie mogą mieć dzieci, możliwości skorzystania z procedury in vitro finansowanej z budżetu państwa, a więc z naszych podatków, zasługuje moim zdaniem na potępienie. Podobnie jak plan ograniczenia kobietom dostępu do pigułki “dzień po” poprzez uniemożliwienie jej zakupu w aptece bez recepty. Jednak pomysł, by zagwarantować pacjentom prawo do bezpłatnej podstawowej opieki zdrowotnej niezależnie od tego, czy są ubezpieczeni, zasługuje według mnie na pochwałę.
Media doniosły, że 5 kwietnia 2016 roku Ministerstwo Zdrowia skierowało do konsultacji projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Jest w nim mowa o zagwarantowaniu każdej osobie, która skorzysta ze świadczeń podstawowej opieki zdrowotnej (również nocnej i świątecznej), że nie zapłaci za to z własnej kieszeni, nawet jeśli wystąpią trudności z potwierdzeniem jej prawa do tych świadczeń.
O tym, jak często takie trudności występowały, wiedzą najlepiej lekarze podstawowej opieki zdrowotnej, którzy wielokrotnie zwracali uwagę NFZ, że system elektronicznej weryfikacji uprawnień świadczeniobiorców, w skrócie eWUŚ, jest niewydolny i generuje liczne błędy. Zamiast “świecić na zielono”, co oznacza, że weryfikowana osoba jest ubezpieczona, “świeci na czerwono”, sugerując, że nie jest ubezpieczona, a więc nie ma prawa do bezpłatnej wizyty u lekarza, pobytu w szpitalu itd.
Widać w resorcie zdrowia ktoś poszedł wreszcie po rozum do głowy i postanowił ten problem rozwiązać, skoro NFZ nie jest w stanie poradzić sobie z elektronicznym systemem weryfikacji ubezpieczenia.
Szkoda, że gwarancja skorzystania z prawa do bezpłatnej podstawowej opieki zdrowotnej nie będzie obejmować refundacji kosztów leków wystawionych przez lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. W mojej ocenie takie rozwiązanie pozwoliłoby uniknąć znacznie wyższych kosztów leczenia u specjalisty, np. kardiologa, nefrologa czy pulmonologa. Zapobiegłoby również dalszemu rozprzestrzenianiu się wielu chorób, w tym gruźlicy, którą można skutecznie leczyć pod warunkiem wczesnego wykrycia.
Jeśli natomiast chodzi o system eWUŚ, to uważam, że minister zdrowia powinien posłuchać lekarzy rodzinnych i go zlikwidować. Angażuje cały sztab ludzi, pochłania ogromne koszty związane z jego obsługą, a generuje mnóstwo błędów, które są przyczyną niepotrzebnych sporów i kłótni między rejestratorkami a pacjentami. Nie lepiej przeznaczyć więcej pieniędzy na leczenie?