Miracle Touch (Max Factor) to produkt, który powinny przetestować panie, które cenią sobie gładkość i delikatność cery. Ma dość gęstą, kremową konsystencję, ale po nałożeniu na skórę zamienia się w płynny, puszysty fluid równomiernie pokrywający całą twarz. Idealnie dopasowuje się do koloru skóry.
Mimo że do tej pory raczej stroniłam od tego typu podkładów (głównie w obawie o efekt “maski”), spodobał mi się już po pierwszym użyciu. Dobrze kryje wszelkie niedoskonałości cery, w tym m.in. przebarwienia, nawilża i odżywia skórę, a jednocześnie ją matuje, co ma ogromne znaczenie, jeśli ktoś – tak jak ja – ma skórę skłonną do przetłuszczania się w okolicach nosa, brody i czoła. I co ważne, ujednolica jej koloryt. Przestrzegam jednak przed nakładaniem go grubą warstwą – zatyka pory, zwiększając tym samym prawdopodobieństwo pojawienia się na twarzy krostek.
Bardzo żałuję, że podkład Miracle Touch już mi się kończy. Mogę was jednak zapewnić, że do niego wrócę. W końcu 65,99 zł za 11,5-gramowe opakowanie to nie aż tak wiele w stosunku do komfortu i korzyści, jakie daje. Bez wysiłku można nim wykonać idealny makijaż 🙂