#lubiesiebie wbrew wszystkiemu i wszystkim

#lubiesiebie wbrew wszystkiemu i wszystkim

Fot. Maja Marklowska-Tomar

#lubiesiebie to kampania, która jest przeciwwagą dla wyidealizowanego świata mediów społecznościowych, w których króluje kult młodości. Ma pomóc kobietom polubić siebie, bo kobieta, która lubi siebie, jest lepszą szefową, matką i żoną — przekonuje dr Franciszek Strzałkowski, pomysłodawca kampanii.

Z udziałem ambasadorek: Agnieszki Więdłochy, Katarzyny Żak, Marioli Bojarskiej-Ferenc, Marty Lech-Maciejewskiej, Ewy Kasprzyk, Marii Sadowskiej, Lidii Popiel i Adrianny Palki, 5 kwietnia w warszawskim KinoGramie odbyło się spotkanie prasowe podsumowujące dwie dotychczasowe edycje projektu #lubiesiebie. Zabrakło na nim tylko Doroty Williams, która nie mogła tego dnia dołączyć do koleżanek.

Czytaj też: #lubiesiebie z udziałem 5 lubiących siebie ambasadorek

Nie #lubiesiebie, bo wyniosłam to z domu

Tym, co łączy wszystkie ambasadorki, jest właśnie lubienie siebie, z czym Polki mają ogromny problem. Jak przypomniała Katarzyna Kucewicz, psycholożka, psychoterapeutka i seksuolożka, Polki zajmują ostatnie miejsce w Europie pod względem lubienia siebie i samoakceptacji. Dlaczego się nie lubią?

– Ponieważ wyniosłyśmy to z domu rodzinnego. Zostałyśmy wychowane w duchu skromności i dewaluowania swoich zalet. Od dziecka byłyśmy szufladkowane ze względu na swój wygląd i wady — stwierdziła Katarzyna Kucewicz.

Według niej w polubieniu siebie i swojego ciała może nam pomóc odpowiedź na trzy pytania:

  1. Czego moje ciało potrzebuje ode mnie każdego dnia, co chce mi powiedzieć?
  2. Której części mojego ciała się wyrzekłam i dlaczego?
  3. Jak moje ciało mi służy?

– Powinnyśmy spojrzeć na nasze ciało z czułością i pomyśleć, że ta część, której najbardziej nie lubimy, jest po naszych przodkach. Powinnyśmy pomyśleć o niej z większym szacunkiem i przestać się katować za to, że jest niedoskonała — powiedziała Katarzyna Kucewicz. Jak sama przyznała, schudła 50 kg, ale zrobiła to z miłości do siebie, a nie z nienawiści. – Lubię siebie, a to oznacza, że sobie wybaczam, odpuszczam i opiekuję się sobą — dodała.

Moja droga do #lubiesiebie

Każda z ambasadorek kampanii #lubiesiebie przeszła własną drogę do samoakceptacji. Każda znalazła własny sposób i wypracowała własne mechanizmy, by się w końcu polubić.

Marta Lech-Maciejewska, fot. Podlewski/AKPA

Marta Lech-Maciejewska, z zawodu specjalistka marketingu online, autorka bloga SuperStyler, twierdzi, że od zawsze miała do siebie jakieś “ale”. A najbardziej nie lubiła siebie, kiedy miała 16 lat i wyglądała najlepiej. To nielubienie się wyniosła z domu. – Moja mama też się nie lubiła i nie akceptowała. Całe życie się odchudzała — wspomina Marta Lech- Maciejewska.

Kiedy była w ciąży, przytyła ponad 30 kg. Przeszła depresję poporodową i czuła się, jak wspomina, jak “sprany wór”. Zupełnie niepotrzebna, nieatrakcyjna i zakompleksiona. Dzięki katorżniczym treningom w ciągu trzech miesięcy schudła 34 kg, ale wcale nie poczuła się dzięki temu lepiej. Była bardzo zmęczona, a jednocześnie niezadowolona. Nadal nie lubiła siebie. Wszystko zmieniło się dopiero po drugiej ciąży.

– Polubienie siebie to proces, w którym biorę udział każdego dnia. Miewam w swoim życiu momenty, kiedy jestem bardzo pewna siebie, ale bywają też takie, w których nie patrzę w lustro łaskawym okiem. Najważniejsza jest akceptacja siebie. Jestem na dobrej drodze, by być dobrą dla siebie i zawsze siebie lubić. Przełomem w moim życiu były narodziny dziecka. Zobaczyłam, ile moje ciało jest w stanie mi dać, pomimo wielkiej drogi w trakcie ciąży i po niej – mówi Marta Lech-Maciejewska.

Jak odnalazła drogę do polubienia siebie? – Wszystko zawdzięczam swojej pracy. Mam swojego bloga i swój biznes, to moje największe zwycięstwo. Odnalazłam w sobie siłę i sprawczość — mówi.

Mariola Bojarska-Ferenc, fot. Podlewski/AKPA

Dla Marioli Bojarskiej-Ferenc, gimnastyczki artystycznej, dziennikarki i producentki filmowej, receptą na lubienie siebie i miłość do siebie jest sport.

– Samoakceptacja to postawa. Miłość do siebie to początek pięknego romansu, który trwa przez całe życie. Lubię w sobie szczerość, która w obecnych czasach nie jest w modzie. Niektórzy mnie za to nienawidzą, a inni kochają. Uważam, że to ogromna wartość, której nie można się bać – przekonuje.

Za co lubi siebie? – Za to, że nieustannie się rozwijam, przez co nawet po 60. roku życia jestem na czasie. Kocham też odwagę, którą mam w sobie, bo to ona pozwala mi działać poza schematami i robić rzeczy, których inni się boją. Nic nie jest w stanie mnie dzisiaj załamać. Mam gdzieś wystający brzuch. Jestem po menopauzie, wychowałam dwóch wspaniałych synów i tylko to się dla mnie liczy. W pewnym wieku masz już do siebie dystans, nie musisz bać się mówienia prawdy. Bądźmy po prostu sobą! – apeluje Mariola Bojarska-Ferenc.

Adrianna Palka, fot. Podlewski/AKPA

Adrianna Palka, niegdyś biegaczka na średnich dystansach, jest obecnie trenerką personalną.

– Po zakończeniu kariery sportowej, już jako trenerka personalna, nie mogłam zrozumieć, jak ktoś może się spóźnić albo nie zgłosić się na umówiony trening ze mną. Nie mogłam znaleźć balansu między sportem zawodowym a moim obecnym zajęciem. Dziś wiem, że każdy dzień to poznawanie siebie. To bardzo ważne i interesujące zadanie. Choć w dzisiejszych czasach mamy niezwykle dziwny obraz piękna, pełnego sztuczności i nienaturalności, warto zauważyć i zachować swoją unikatowość — mówi.

Według niej każda kobieta chce być atrakcyjna, młoda i postrzegana pozytywnie, jednak nic nie przychodzi samo. – Trzeba zadbać o swoje wnętrze, a także o wygląd zewnętrzny. Ja w sobie najbardziej lubię kreatywność, a także młodzieńczy szał, który pomimo wieku wciąż zachowuję w sobie. Choć skończyłam 35 lat, czuję się jak 20-latka.

Maria Sadowska, fot. Podlewski/AKPA

– Trudno jest dzisiaj być kobietą, bo jesteśmy ciągle oceniane i bardzo dużo się od nas wymaga. Perfekcyjnego wyglądu, bycia świetnymi matkami i pracownicami. Nagrałam 13 płyt i pogodziłam się już z tym, że nie każda moja płyta musi być sukcesem. Moje życie jest pełne skrajnych momentów. Jednego dnia jestem piękna na scenie, a po powrocie do domu zastaję bajzel i wszystko leci mi z rąk. Drogą do równowagi jest dla mnie kultura i sztuka — podkreśla Maria Sadowska, piosenkarka, scenarzystka i reżyserka filmowa. Na pytanie, za co się lubi, odpowiada: – Za odwagę, siłę i energię, którą mam. Za to, że potrafię wychodzić ze strefy komfortu. Jak czuję, że ogarnia mnie rutyna, to uciekam i idę dalej, choć wiem, że czasem może mnie to kosztować sporo błędów. Nie boję się ryzykować.

Agnieszka Więdłocha, fot. Podlewski/AKPA

Aktorka i działaczka społeczna Agnieszka Więdłocha przyznaje, że nie zawsze się lubi. Są okresy w życiu, kiedy żyje w zgodzie ze sobą, ale bywa też tak, że tej dobroci dla siebie ma trochę mniej. – Staję się wtedy mniej pewna siebie i skryta, dlatego wiem, jak ważne jest pokochanie siebie. To ciężka praca, ale gwarantuję, że warto ją wykonać – mówi.

Podobnie jest z jej ciałem, którego używa do pracy. – Czasem mnie zawodzi i odmawia mi posłuszeństwa, ale muszę je polubić, bo jest dla mnie najważniejszym narzędziem do zbudowania wiarygodnej postaci. Cieszę się, że mogę doświadczać przekraczania własnej fizyczności i zahamowań, wychodzenia z własnej strefy komfortu — tłumaczy Agnieszka Więdłocha.

Dla Ewy Kasprzyk jej zawód jest najlepszą odskocznią od codzienności. – Aktorstwo to fantastyczny zawód, bo możemy dzięki niemu zostawić nasze życie, facetów i wszystkie codzienne problemy, by oddać się publiczności. Użyczyć swojego ciała, głosu, wszystkiego, co mamy. Uwielbia podróże (niedawno wróciła z Gruzji), bo przywozi w nich zawsze bagaż nowych doświadczeń i wskazówek.

Ewa Kasprzyk, fot. Podlewski/AKPA

– Zdecydowałam się na udział w kampanii, bo poczułam, że temat jest mi bardzo bliski. Wiem, że akceptując siebie, mogę zaakceptować innych. Akcja #lubiesiebie to światło dla ludzi, którzy mają z tym problem. Z biegiem lat człowiek zaczyna się coraz bardziej doceniać lub odrzucać. Czasem zdarza się tak, że zmarszczki i starość, która przychodzi, jest nie do przyjęcia. Ja żyję w zgodzie ze sobą, nie spoglądam zbyt często w lustro i po prostu ignoruję czas. Unieważniam PESEL, bo dla kobiet nie ma wieku. Nie bądźmy więźniami swoich własnych ograniczeń, które mamy tylko w głowie! – zaapelowała do kobiet Ewa Kasprzyk.

Lidia Popiel, fot. Podlewski/AKPA

Lidia Popiel, modelka i znakomita fotografka, ma wyjątkowy dar słuchania. I uwielbia podróżować. – – Staję z boku i obserwuję świat. Trochę rezygnuję z siebie i poświęcam czas temu, co ważne: ludziom, których fotografuję, swoim studentom, którzy też wymagają uwagi i wsparcia. Nie skupiam się na sobie. Lubię być sama, bo mam wtedy czas, żeby poskładać wszystko do kupy. Lubię w sobie to, że jestem ciekawa świata, staram się niezależnie od sytuacji myśleć logicznie, a także traktuję siebie jak najlepszą przyjaciółkę. To niezbędne do tego, aby żyć lepiej. Niezależnie od wieku warto pracować nad samoakceptacją — podkreśla.

Kolejna ambasadorka kampanii #lubiesiebie jest aktorką i wokalistką. Od wielu lat zajmuje się aktywizacją kobiet 50+ i jak podkreśla, to dopiero inne kobiety pozwoliły jej uwierzyć w siebie, z czym miała zawsze ogromny problem. Katarzyna Żak, bo o niej mowa, przekonuje, że metryka nie gra roli, a podstawą lubienia siebie jest akceptacja.

Katarzyna Żak, fot. Podlewski/AKPA

– Ja lubię siebie za to, jaką jestem kobietą. Byłam ambasadorką budowy hospicjum opieki paliatywnej w Chojnicach i mówię głośno o tym, że starość jest zjawiskiem, które dotknie każdego. Lubię się także za dojrzałość i doświadczenia, którym musiałam stawić czoła. To one dały mi ogromną lekcję życia i dzięki nim wiem, że niesienie pomocy ludziom jest najbardziej wartościową rzeczą na świecie — wyznała Katarzyna Żak.

#lubiesiebie na przekór fałszywemu obrazowi z social mediów

Kampania #lubiesiebie ma na celu uświadomienie kobietom, że piękno jest nas samych i powinnyśmy pokochać siebie takimi, jakimi jesteśmy. Bo lubienie siebie ma moc, a self-love to najlepszy przykład pozytywnego egoizmu.

– Self-love jest ważnym tematem i jednocześnie odpowiedzią na krzywdzącą narrację w mediach społecznościowych. Człowiek, karmiąc się takimi informacjami, zaczyna popadać w kompleksy. U niektórych mogą pojawiać się problemy depresyjne, a nawet myśli samobójcze. Właśnie dlatego zdecydowałem się zorganizować akcję #lubiesiebie. Chcę udowodnić, że każda kobieta ma prawo do tego, aby się lubić i zdecydowanie na to zasługuje. Jednak, aby to się stało, musi zaakceptować siebie i polubić taką, jaka jest. Powinna rozwijać się i znaleźć aktywność, pasję, która będzie budowała w niej poczucie wartości. Warto podkreślić, że każda kobieta jest wyjątkowa – mówi dr Franciszek Strzałkowski, pomysłodawca kampanii #lubiesiebie, właściciel Kliniki Strzałkowski.

Partnerem projektu #lubiesiebie jest Fillmed Polska.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may also like

Kobiety w IT. Jakie znaczenie ma płeć w miejscu pracy?

"To nie jest zawód dla kobiet", "Może zajmij się czymś łatwiejszym, to zbyt trudne dla ciebie", "Masz za małą wiedzę i umiejętności", "Nie dasz rady, nie nadajesz się". Takie zdania słyszą na początku swojej kariery kobiety w IT. Jakie znaczenie ma płeć w tej branży?