Za kilka tygodni, gdy zagoi się już rana pooperacyjna, pierwszy w Polsce pacjent, któremu prof. Henryk Skarżyński wszczepił implant ucha środkowego MET, będzie nie tylko słyszał dźwięki, ale i je rozumiał. Z 70-procentową utratą słuchu nie był w stanie swobodnie kontaktować się ze światem zewnętrznym. A wszystko przez niewyleczone zapalenie ucha w młodości i hałas, na który był narażony przez wiele lat w pracy.
W Światowym Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach pod Warszawą lekarze pomagają odzyskać słuch osobom, które bardzo często z powodu dużego niedosłuchu nie potrafią załatwić najprostszych nawet spraw urzędowych. Problemy ze słuchem są przyczyną wycofania się z życia rodzinnego i towarzyskiego, wielokrotnie zwiększają ryzyko zachorowania na depresję. Dotyczy to zwłaszcza osób starszych, powyżej 65. roku życia, z których trzy czwarte ma jakieś zaburzenia słuchu.
Pacjent, któremu prof. Henryk Skarżyński wszczepił 3 września 2014 r. implant ucha środkowego MET, jest emerytem. Przez wiele lat pracował w hucie jako tokarz. Od młodości miał problemy ze słuchem, ale w ciągu ostatnich trzech lat przestał słyszeć niektóre dźwięki, a innych nie był już w stanie zrozumieć.
– Największy problem sprawia mi rozmowa przez szybę. Niby słyszę jakieś dźwięki, ale nie rozumiem słów – mówił przed operacją.
Implant ucha środkowego MET, który mu wszczepiono, jest doskonałym rozwiązaniem dla tych pacjentów, którym nie pomagają aparaty słuchowe, a do wszczepienia innych implantów słuchowych nie kwalifikowali się. MET, jak tłumaczy prof. Henryk Skarżyński, umożliwia silne wzmocnienie sygnału akustycznego, a jednocześnie zapewnia wysoką jakość dźwięku. Łączy w sobie najnowsze rozwiązania z dziedziny aparatów słuchowych z zaletami implantów ucha środkowego.
Część wewnętrzna implantu składa się z dwóch elementów – jeden z nich wszczepia się pod skórą głowy za uchem, a drugi, akumulator, jest przymocowywany do kosteczek słuchowych w uchu środkowym. Część zewnętrzna, czyli procesor dźwięków, jest mocowana za pomocą magnesu do części wewnętrznej dopiero po zagojeniu się rany pooperacyjnej, a więc po 6-8 tygodniach. Procesor dźwięków jest lekki i ma średnicę 3,5 cm. Nosi się go pod włosami za uchem, jest niewidoczny.
Na zabieg wszczepienia takiego urządzenia czekają już w Światowym Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach kolejni pacjenci. Zdecydowana większość z nich to seniorzy, dla których powrót do świata dźwięków jest bardzo często powrotem do normalnego życia.