Nie ma czegoś takiego jak medyczna marihuana, są tylko preparaty, które są z niej pozyskiwane. Marihuana to narkotyk – powtarza jak mantrę dr Jarosław Pinkas, sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia. Czy to oznacza, że chorzy na glejaka mózgu, padaczkę lekooporną, jaskrę i wiele innych schorzeń nigdy nie doczekają się legalizacji stosowania marihuany w celach leczniczych?
Wczoraj w Naczelnej Izbie Lekarskiej w Warszawie odbyła się konferencja naukowa “Marihuana – lek czy zagrożenie?”, na którą zaproszono lekarzy różnych specjalności. Ci, którzy uczestniczyli w niej w roli prelegentów, zwracali uwagę na brak jednoznacznych wyników badań klinicznych potwierdzających bezpieczeństwo i skuteczność pochodnych marihuany, a co za tym idzie – brak rejestracji leków, które te pochodne zawierają. Z tego powodu, jak podkreślali, nie można ich włączyć do leczenia np. dzieci z padaczką oporną na działanie stosowanych leków przeciwpadaczkowych.
W opinii Polskiego Towarzystwa Neurologów Dziecięcych, zaprezentowanej przez prof. Barbarę Steinborn z Kliniki Neurologii Wieku Rozwojowego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, ” ważne jest określenie skuteczności oraz bezpieczeństwa stosowania takiego preparatu [chodzi konkretnie o kanabidiol – substancję pozyskiwaną z konopi indyjskich, która pozbawiona jest działania uzależniającego] u dzieci i młodzieży w różnych zespołach chorobowych”.
Stosowanie kanabidiolu czy innych leków do tej pory niezarejestrowanych lub o mało znanej skuteczności i bezpieczeństwa użycia wymaga dużej ostrożności i nosi znamiona eksperymentu medycznego – głosi stanowisko PTND.
Z informacji przekazanej przez prof. Stanisława Czuczwara z Katedry i Zakładu Patofizjologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie wynika, że wkrótce powinny być dostępne wyniki dużych randomizowanych badań klinicznych, które pozwolą na wyciągnięcie bardziej konkretnych wniosków co do skuteczności kanabidiolu w leczeniu padaczki.
Dostępne wyniki badań klinicznych wskazują na pozytywne interakcje kanabidiolu z lekami przeciwpadaczkowymi w grupie pacjentów pediatrycznych. Między innymi zaobserwowano zmniejszenie częstości napadów o 40 proc. po dodaniu kanabidiolu do stosowanych leków przeciwpadaczkowych – powiedział prof. Stanisław Czuwara.
Wskazaniem medycznym do stosowania kanabinoidów są mi.in.: spastyczność mięśniowa i ból neuropatyczny w przebiegu stwardnienia rozsianego, wspomagające leczenie bólu nowotworowego oraz wymioty będące konsekwencją chemioterapii. Mówiąc o potencjalnym zastosowaniu, eksperci wymieniają najczęściej padaczkę, chorobę Parkinsona i chorobę Alzheimera. Jednak do tej pory nie zarejestrowano leku, który można by zastosować w leczeniu tych schorzeń.
W skład marihuany, jak podkreślają eksperci, wchodzi ponad 60 kanabinoidów, mogących w różny sposób wchodzić w interakcje z receptorami w mózgu. Niektóre z nich, np. tetrahydrokanabinol (THC), mają działanie psychoaktywne i mogą uzależniać. Lekarze muszą mieć pewność, że preparat, który ma zostać podany pacjentowi, jest w pełni bezpieczny i skuteczny. Muszą znać sposób jego dawkowania i profil farmakokinetyczny, a także wiedzieć, u kogo przyniesie on największą korzyść terapeutyczną.
Rozumiem ostrożność, z jaką lekarze podchodzą do substancji aktywnych zawartych w marihuanie, ale nie jestem w stanie pojąć, dlaczego Ministerstwo Zdrowia tak długo zwleka z zajęciem konkretnego stanowiska w sprawie legalizacji medycznej marihuany i wodzi za nos zajmującą się tym zagadnieniem podkomisję sejmową posła Piotra Liroya-Marca. Nie dociera do mnie również argumentacja wiceministra zdrowia dr. Jarosława Pinkasa, który moim zdaniem nie jest nastawiony na rozwiązywanie problemów chorych. Jego usztywnione stanowisko i prezentowana postawa wszystko wiedzącego urzędnika nijak się ma do potrzeb i oczekiwań pacjentów szukających pomocy m.in. w Punkcie Konsultacyjnym Medyczna Marihuana, który działa od półtora roku przy Fundacji Hospicjum Onkologiczne Św. Krzysztofa w Warszawie.
Z doświadczeń dr. n med. Jerzego Jarosza, anestezjologa, który stworzył ten punkt, wynika jasno, że preparaty sporządzane na bazie konopi są w Polsce stosowane przez chorych niezależnie od tego, czy są legalne, czy też nie. Zazwyczaj chorzy stosują je na własną rękę, bez konsultacji z lekarzami, a ich motywacje są nie tylko dla dr. Jarosza, ale dla wszystkich, którzy zetknęli się chociażby z długotrwałym bólem – w pełni zrozumiałe.
Lekarze nie powinni lekceważyć oczekiwań chorych, lecz pomagać im w racjonalizacji zachowań – podkreślił dr Jerzy Jarosz.
Dodał, że komunikaty i sygnały płynące z Ministerstwa Zdrowia tylko potęgują zamieszanie i niepewność chorych. A ściganie i penalizacja medycznych zastosowań marihuany jest według niego postępowaniem niehumanitarnym.
Stosowanie kanabinoidów w wybranych wskazaniach pozwala uzyskiwać pożądane efekty lecznicze także w sytuacjach, gdy inne metody leczenia zawiodły – podsumował dr Jarosz.
Czy ktoś uważa, że tak doświadczony anestezjolog, który wie wszystko na temat leczenia bólu nowotworowego i medycyny paliatywnej, nie wie, co mówi?