Czytelniczki prestiżowego magazynu “Launchpad” okrzyknęły ten kosmetyk najlepszym preparatem do demakijażu twarzy. Zachęcona ich oceną postanowiłam sprawdzić, czy mleczko Vita Cura marki Repêchage rzeczywiście na nią zasługuje.
Mam dojrzałą skórę, z tendencją do przesuszenia, dla której zima nie była tym razem łaskawa, więc ten wybór był jak najbardziej zasadny. Poza tym przetestowałam już wcześniej inny produkt z tej serii – tonik oczyszczający T-Zone Balance Toning Complex, którego recenzję znajdziecie TUTAJ.
Jakie są moje wrażenia?
To rzeczywiście dobrze nawilżający i odżywiający kosmetyk do pielęgnacji twarzy, świetnie radzący sobie nawet z bardzo mocnym makijażem. Jego receptura też robi wrażenie. Działające nawilżająco algi, poprawiający mikrokrążenie miłorząb japoński, odbudowujący barierę hydrolipidową naskórka skwalen, działające przeciwstarzeniowo i odżywiające skórę masło shea oraz olejek eteryczny z róży damaceńskiej o działaniu aromaterapeutycznym to naprawdę imponujący skład.
Kosmetyk ma silne silne właściwości przeciwzapalne, przeciwbakteryjne i łagodzące. Może być stosowany przez kobiety chore na raka – jest dla nich bezpieczny zarówno w trakcie, jak i po chemio- czy radioterapii. Jest bardzo wydajny i ma jeszcze jedną ważną zaletę – niebiańsko wręcz pachnie.
Wniosek: producent nie obiecał gruszek na wierzbie, co w przypadku wielu kosmetyków wcale nie jest rzadkością 🙂 Teraz rozumiem, dlaczego po mleczko Vita Cura Repêchage tak chętnie sięgają w salonach kosmetycznych.