Patomorfolog jest jak wyrocznia dla chorego

Patomorfolog jest jak wyrocznia dla chorego

Leczenie nowotworów zależy coraz częściej od ich typu, podtypu, występowania receptorów, antygenów i mutacji w komórkach nowotworowych. Oceną tych wszystkich “parametrów” zajmuje się patomorfolog.

Na czym polega jego praca? Jaki wpływ ma jego wprawne oko i doświadczenie na decyzje terapeutyczne podejmowane przez lekarzy onkologów?

Patomorfologia to jedna z dziedzin medycyny, która zajmuje się diagnostyką nowotworów. Najważniejszą częścią naszej pracy jest zbadanie materiału tkankowego pobranego od pacjenta, obejrzenie go pod mikroskopem, określenie typu nowotworu oraz ocena pod kątem obecności receptorów i antygenów na powierzchni komórki, które oznaczamy metodą immunohistochemiczną, czyli poprzez zabarwienie ich odpowiednimi odczynnikami (przeciwciałami monoklonalnymi) – mówi prof. Monika Prochorec-Sobieszek, kierownik Zakładu Patologii i Diagnostyki Laboratoryjnej w Centrum Onkologii w Warszawie.

Znając typ nowotworu i mając informację, jakie receptory znajdują się na komórce nowotworowej, można zaplanować najskuteczniejsze leczenie. W przypadku raka płuca rozróżnia się dwa jego typy – drobnokomórkowy i niedrobnokomórkowy, do którego zalicza się rak gruczołowy i płaskonabłonkowy. Każdy z typów leczy się inaczej, a sposób leczenia zależy również od tego, czy komórki raka płuca mają mutację genu EGFR, rearanżację genu ALK oraz jaką wykazują ekspresję antygenów PD1, PD-L1. Obecność niektórych mutacji i rearanżacji jest czynnikiem predykcyjnym, co przekłada się na sposób leczenia.

W terapii wspomnianego raka płuca stosowana jest zarówno chemioterapia, jak i nowoczesne leki ukierunkowane molekularnie oraz – stanowiąca prawdziwy przełom w leczeniu nowotworów – immunoterapia. Przed włączeniem leczenia niezbędna jest jednak informacja, która terapia będzie najkorzystniejsza dla danego chorego. A do tego potrzebna jest m.in. znajomość stopnia ekspresji genetycznej.

Oceniamy go, oglądając preparat pod mikroskopem, więc można powiedzieć, że „na oko”. Wszystko zależy więc od doświadczenia patomorfologa i jego opatrzenia się z takimi przypadkami – zdradza kulisy swojej pracy prof. Monika Prochorec-Sobieszek.

Jeśli patomorfolog ma jakiekolwiek wątpliwości, konsultuje badany preparat z innym patomorfologiem, a następnie porównuje wyniki.

W niektórych nowotworach są metody, które pomagają nam policzyć to, co nas interesuje. Tak jest np. w raku piersi, gdy określamy ekspresję receptorów progesteronowych, estrogenowych i białka HER2. W raku płuca antygen PD-L1 występuje nie tylko na komórkach nowotworowych, ale też na komórkach zapalnych i tylko wprawne oko człowieka jest w stanie je odróżnić. Ale bardzo wiele zależy też od tego, jaki materiał mamy do oceny, czyli kto, w jaki sposób i z którego miejsca guza go pobierze – mówi ekspertka.

Guzy w raku płuca są heterogenne, co oznacza, że ich budowa jest niezwykle różnorodna. Może się więc zdarzyć, że wycinek pobrany z jednego miejsca będzie różnił się od wycinka pobranego 2 mm obok. W jednym miejscu ekspresja może być bardzo silna i chory zakwalifikuje się dzięki niej do określonej terapii, a w drugim – niewystarczająca do takiej kwalifikacji.

Jeżeli mamy dużo materiału, z którego możemy przygotować preparaty do oceny, to dobrze, bo wtedy oglądamy różne fragmenty guza. Zdarza się jednak, że wycinki nie są pobierane podczas operacji, ale podczas biopsji cienkoigłowej. Wtedy mamy bardzo niewiele materiału, co dodatkowo utrudnia mam zadanie – tłumaczy prof. Prochorec-Sobieszek.

Dla nas, pacjentów, sporym utrudnieniem jest to, że w Polsce jest tylko około 450 czynnych zawodowo patomorfologów (powinno być co najmniej trzy razy tyle). Zdarza się więc, że próbki pobranego materiału przesyłane są do badania do innego miasta, co opóźnia nie tylko uzyskanie wyników badania, ale również postawienie diagnozy i rozpoczęcie leczenia. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, kto na tym cierpi.

2 Comments

  1. http://gazetalekarska.pl/?p=29295: Artykuł
    : “Patomorfologia potrzebuje zmian” W artykule tym, przywołane są standardy europejskie dotyczące rocznego obciążenia pracą- około 2-3 tys. diagnoz rocznie , co daje niespotykanie jak na warunki polskie niskie, dzienne obciążenie patomorfologa pracą, ok. 15 diagnoz. Gdyby polski patomorfolog stosował się do standardów obowiązujących w cywilizowanym świecie , to dziennie zarobiłby , biorąc pod uwagę cenę 5 zł za diagnozę 75 zł. Radiolog wykonujący USG w ramach pracy w sieciówce zarabia ok. 50% z ceny badania tj. ok 50zł. Przyjmuje na godzinę co najmniej 3 pacjentów. W ciągu 8h pracy zarabia ok.1500zł. 75zł to jest 20-krotnie mniej niż 1500zł. Wiadomo już dlaczego nikt nie chce być patomorfologiem? Oczywiście w Polsce nie obowiązują standardy dotyczące ilości pracy patomorfologa w jednostce czasu. Nasi patomorfolodzy pracują dużo więcej, kosztem ogromnego zmęczenia i kosztem jakości stawianych diagnoz.

  2. Jeśli chcecie lepiej zrozumieć dlaczego w Polsce lekarze nie chcą być patomorfologami, poczytajcie komentarze pod artykułem : “Co z tą diagnostyką”

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may also like

Kobiety w IT. Jakie znaczenie ma płeć w miejscu pracy?

"To nie jest zawód dla kobiet", "Może zajmij się czymś łatwiejszym, to zbyt trudne dla ciebie", "Masz za małą wiedzę i umiejętności", "Nie dasz rady, nie nadajesz się". Takie zdania słyszą na początku swojej kariery kobiety w IT. Jakie znaczenie ma płeć w tej branży?